Spis treści
Prolegomena
Obj. 22:19 A jeśli ktoś odejmie coś ze słów księgi tego proroctwa, odejmie też Bóg jego dział z księgi życia i ze świętego miasta, i z rzeczy, które są opisane w tej księdze.
James White w swój przebiegły sposób starając się obalić zachowany opatrznościowo przez Boga i przyjęty przez Reformację tekst Pisma Świętego (Textus Receptus), użył w tym celu wielu zmyślnych środków. W trzecim rozdziale swojej książki próbował wmówić czytelnikom, że
- obrona Textus Receptus (TR) rozwija się z powodu powszechnej niewiedzy na temat historii i przekazu Biblii.
. - języki oryginalne są bardziej natchnione niż tłumaczenia Pisma (choć zauważa też, że greka koine przewyższa pod tym względem hebrajski)
. - parafraza może przewyższać tłumaczeniedosłowne
. - zaleca krytykę tekstualną Pisma każdemu czytelnikowi
. - a to wszystko w sosie twierdzenia o „braku kompletnego kanonu Pisma w I wieku” dostępnego czytelnikom jako podstawy narastania z czasem błędów w kopiowaniu i tłumaczeniach
Po omówieniu pierwszych sześciu alegacji Jamesa White i wstępnym odrzuceniu jego asercji przejdźmy do kolejnej części anal
Sekcja 7: „Błądzić jest rzeczą ludzką”
Psalm 111:7-8 7. Dzieła rąk jego to prawda i sąd, niezmienne są wszystkie jego przykazania; 8. Ustalone na wieki wieków, ustanowione w prawdzie i prawości.
Pan James White rozpoczyna tę sekcję powszechnym truizmem: „Błądzić jest rzeczą ludzką”. Z pracą starożytnych skrybów, którzy próbowali znormalizować błędy skrybów w rękopisach biblijnych zestawia codzienną ludzką omylność: niecelne rzuty w koszykówce i literówki w piśmie. Jego celem jest, aby korupcja tekstu wydawała się niealarmująca, a nawet spodziewana:
„Nie ma ani jednego ręcznie pisanego rękopisu Biblii… który nie zawierałby gdzieś błędu, przeoczenia, pomyłki” (s. 60-61).
Jednak takie retoryczne ujęcie grozi zminimalizowaniem znaczenia błędów w Piśmie Świętym, jakby zwykłe wzruszenie ramion mogło zastąpić teologiczną troskę o dokładność.
White przyznaje, że „skryba może źle napisać słowo” lub „pominąć frazę”, ale natychmiast zapewnia czytelnika, że takie problemy są drobne i oczywiste i traktuje wszystkie błędy skrybów jako niegroźne:
„Większość błędów… miała niewielkie znaczenie i są łatwo rozpoznawalne dzisiaj” (s. 61).
Jednak nie wszystkie warianty są nieistotne i nie wszystkie można łatwo rozwiązać. Co więcej, White nigdy nie podejmuje kwestii teologicznej: jeśli Bóg natchnął słowa, czy nie zachowuje ich również wiernie w kościele?
Pan White przypisuje wielość wariantów „harmonizacji” (s. 61), takiej jak włączenie „i Pana Jezusa Chrystusa” w Kolosan 1:2 w KJV (s. 61-62), co odrzuca jako podświadome wstawienie przez skrybę znanej frazy liturgicznej. Twierdzi, że jest to prosty, dobrze zamierzony błąd.
Kol. 1:2 Do świętych i wiernych braci w Chrystusie Jezusie, którzy są w Kolosach. Łaska wam i pokój od Boga, naszego Ojca, i od Pana Jezusa Chrystusa. (zaznaczonej frazy rzekomo nie było w Biblii)
Jednak jego wniosek — że „ten sam przykład… można znaleźć w niemal każdym dziele KJV Only w druku jako przykład rzekomej próby umniejszenia panowania Jezusa Chrystusa” (s. 62) — nie trafia w sedno. White przedstawia krytykę tekstu, jakby istniał tylko jeden rozsądny wniosek: krótsze czytanie jest bardziej oryginalne.
- Ale kwestią nie jest to, czy każdy wariant wynika z nikczemnego motywu,
. - tylko czy mamy prawo usunąć chrystologiczne potwierdzenie z Pisma Świętego na podstawie kilku rozbieżnych wczesnych rękopisów.
Wbrew panu White wielu uczonych twierdziłoby, że kontekst teologiczny, spójność doktrynalna i opatrznościowy przekaz w wierzącym kościele przeważają na korzyść czytania Textus Receptus (TR).
W końcu White zaprasza czytelników do zaufania współczesnym krytykom tekstu, którzy rekonstruują Pismo Święte na podstawie fragmentów rękopisów odkopanych wieki później, rękopisów nieobecnych w kościele, bez żadnego kościelnego zastosowania. White odchodzi to od zasady Reformacji, że Pismo Święte jest zachowane w użyciu Kościoła, a nie w piaskach Egiptu. Jego argumentacja opiera się na założeniu, że
- musimy zaakceptować błędy,
. - przesiać je przez współczesną naukę
. - i zrekonstruować to, co rzekomo zostało utracone.
Jednak biblijna doktryna zachowania oferuje inny model: że Bóg wiernie zachował swoje Słowo w czasie, w tekście otrzymanym, skopiowanym, głoszonym i używanym przez Jego lud — tekście kościelnym, a nie hipotetycznej rekonstrukcji instytucji akademickich.
Psalm 12:6-7 6. Słowa PANA to słowa czyste jak srebro wypróbowane w ziemnym tyglu, siedmiokrotnie oczyszczone. 7. Ty, PANIE, zachowasz je, będziesz je strzegł od tego pokolenia aż na wieki.
Sekcja 8: „Tysiące i tysiące wariantów”
Psalm 119:152 Od dawna wiem o twoich świadectwach, że ugruntowałeś je na wieki.
White zaczyna od przyznania często cytowanego faktu: „istnieją tysiące wariantów” w rękopisach Nowego Testamentu — często szacowanych na około 400 000. Jednak szybko odwraca uwagę od siły tej liczby, porównując ją do drobnych błędów ortograficznych w „dziesięciu różnych kopiach” tego samego tekstu.
„Czy nie chciałbyś mieć dziesięciu kopii tej samej księgi?” — pyta (s. 63).
Ten retoryczny ruch sprowadza znaczące różnice tekstowe do zwykłych pomyłek pióra. Upiera się, że te warianty są
„naturalnym produktem ubocznym posiadania wielu, wielu rękopisów” i że „im więcej masz rękopisów, tym lepiej” (s. 64).
Zakłada to jednak, że sama ilość przeważa nad opatrznościowym przekazem. Kościół nigdy nie potrzebował tysięcy rękopisów, aby zachować tekst; potrzebował wiernych kopii, czytanych i otrzymywanych przez ciało Chrystusa. White nie rozróżnia między a
- kumulacją archeologiczną
. - a ochroną kościelną.
Pan White stara się rozbroić krytyków, stwierdzając, że
„99 procent z czterystu tysięcy wariantów jest nieistotnych” (s. 64).
Nie podaje jednak żadnych ram teologicznych, aby wyjaśnić, dlaczego Bóg pozwoliłby na *jakąkolwiek* niepewność w Swoim Słowie. Powiedzenie „mamy prawie 1,2 miliona stron tekstu” (s. 64), a następnie zminimalizowanie wariantów o pewien procent, nie rozwiązuje kwestii, dlaczego Bóg nie zachował Swojego Słowa bez dwuznaczności. Po prostu odwołuje się do tolerancji statystycznej.
Następnie White oferuje studium przypadku z 1 Jana 3:1, aby pokazać, jak skryba mógł przypadkowo pominąć frazę z powodu homoeoteleuton (czyli podobieństwa zakończeń) (s. 65-66).
1 Jana 3:1 Patrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi (tekst krytyczny dodaje tu wtręt καὶ ἐσμέν kai esmen – i jesteśmy!) . Dlatego świat nas nie zna, bo jego nie zna.
Brakująca fraza „i jesteśmy” (gr. ΚΑI ΕΣΜΕΝ) znajduje się w ESV, a nie w KJV. White upiera się, że została ona pominięta nieumyślnie w tradycji rękopisów, która leży u podstaw KJV.
Ale znowu, ten wniosek zakłada, że kilka najwcześniejszych rękopisów jest bardziej wiarygodnych niż większość zachowanych przez Kościół.
Aby wzmocnić zaufanie, White cytuje twierdzenie Westcotta i Horta (!), że tylko „około jedna ósma wariantów miała jakąkolwiek wagę” oraz stwierdzenie Schaffa, że „żaden [wariant] nie wpłynął na artykuł wiary” (s. 66).
Ale to ignoruje teologiczną wagę pozornie niewielkich różnic. Pominięte w jednym miejscu twierdzenie chrystologiczne, ale zawarte w innym, wpływa na sposób, w jaki Kościół słyszy głos Boga.
Co najbardziej odkrywcze, White podsumowuje:
„Żadne warianty tekstowe… nie zakłócają ani nie niszczą żadnej istotnej doktryny wiary chrześcijańskiej” (s. 67).
Jednak nie jest to standard opatrznościowego zachowania. Standardem nie jest to, że większość doktryn przetrwała — standardeem jest to, że każde słowo Boga jest czyste i że ani jedna jota ani kreska nie przeminie:
Przysłów 30:5 Każde słowo Boga jest czyste; on jest tarczą dla tych, którzy mu ufają.
.
Mat. 5:18 Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z prawa, aż wszystko się wypełni.
Tolerancja niepewności w tekście krytycznym przeczy biblijnemu poglądowi na opatrznościową opiekę Boga nad Jego Słowem.
Krótko mówiąc, statystyczne i retoryczne podejście pana White dąży do normalizacji zmienności i zastąpienia opatrznościowej pewności prawdopodobieństwem naukowym. Jego metoda może łagodzić współczesne niepokoje, ale czyni to poprzez wycofanie się z historycznej i wyznaniowej doktryny Pisma Świętego.
.
Sekcja 9: „Skrybowie i ich praca”
Obj. 22:18-19 18. Oświadczam zaś każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: Jeśli ktoś dołoży coś do tego, dołoży mu też Bóg plag opisanych w tej księdze; 19. A jeśli ktoś odejmie coś ze słów księgi tego proroctwa, odejmie też Bóg jego dział z księgi życia i ze świętego miasta, i z rzeczy, które są opisane w tej księdze.
White zaczyna od przyznania się do powszechnych błędów ludzkich związanych z kopiowaniem rękopisów (s. 68), których nikt nie kwestionuje. Wymienia wyzwania, takie jak
- mylenie liter (np. „e” i „o”),
., - wstawianie pominiętych wierszy na marginesach
. - i mylenie notatek marginalnych przez przyszłych kopistów z poprawkami.
Te punkty są historycznie uzasadnione, ale służą celowi retorycznemu: obniżeniu oczekiwań czytelnika co do czystości tekstu, tak aby był bardziej skłonny zaakceptować tekst krytyczny niż tradycyjny.
Na przykład White pisze:
„Nie chcesz wstawiać czegoś nieoryginalnego, ale nie chcesz też niczego pominąć. Dla większości, najwyraźniej, bezpieczniej było dodać dodatkowy materiał, niż go pominąć” (s. 68).
Ale to przyznanie się do skrybów jest ironiczne, biorąc pod uwagę obronę White tekstów aleksandryjskich, które często usuwają taki materiał. Jego wypowiedź sugeruje, że historycznie bardziej prawdopodobne jest, że dodatkowy materiał został zachowany w tradycji bizantyjskiej z powodu tej właśnie ostrożności skryby. Jednak faworyzuje manuskrypty, które pomijają, a nie zachowują. W ten sposób jego własna logika obraca się przeciwko niemu.
White jest również chętny do podkreślenia „historycznego” kontekstu przekazywania manuskryptów, co jest uczciwe i konieczne. Twierdzi: „Tekst biblijny został przekazany w kontekście historii” i podkreśla upadek Rzymu, wzrost islamu i prześladowania chrześcijan (s. 69).
Jednak te spostrzeżenia, choć pouczające, wydają się działać retorycznie jako odwrócenie uwagi. Kwestią nie jest to, czy przekazywanie manuskryptów było chaotyczne, ale której linii przekazu Bóg użył, aby zachować swoje Słowo. Pan White wykorzystuje chaos historii, aby uzasadnić traktowanie wszystkich tradycji tekstowych jako równie wadliwych.
Kiedy White odróżnia izolację tekstową Starego Testamentu od szerszego przekazu greckiego Nowego Testamentu, zauważa:
„Chrześcijanie byli otwarci na rozpowszechnianie swojego przesłania daleko i szeroko… biznesmeni, żołnierze, a nawet piśmienni niewolnicy często robili osobiste kopie” (s. 70).
Jednak ta sama otwartość i nieformalność mogłyby być użyte jako argument przeciwko zaufaniu wczesnym kopiom aleksandryjskim, które często odzwierciedlają ten nieuregulowany kontekst. Jeśli dopuszcza się niedbałe powielanie, dlaczego zakłada się, że najwcześniejsze zachowane rękopisy są najbardziej wiarygodne, szczególnie gdy nie zgadzają się z ogromną większością późniejszych kopii?
White nie bada teologicznych implikacji konserwacji — tylko ludzką, historyczną i omylną stronę zagadnienia. Pozostawia to ogromną lukę w jego dyskusji. Jeśli Bóg zamierzał zachować swoje Słowo (Psalm 12:6–7), trzeba zapytać gdzie to zrobił. White nigdy nie oferuje doktrynalnego standardu odpowiedzi na to pytanie.
Ostatecznie opis zwyczajów skrybów pana White potwierdza te same obawy, które skłoniły kościół do przyjęcia tradycji Tekstu Większościowego jako bardziej stabilnej i godnej zaufania. Jego odwołanie się do historycznego chaosu nie jest neutralne — subtelnie podważa zaufanie do wszelkich twierdzeń o opatrznościowej ochronie.
Jednak jego krytyka odbija się od jego własnego stanowiska: jeśli skrybowie byli podatni na błędy i skłonni do pomijania, a nie dodawania, usunięcia Sinaiticus (Aleph) i Vaticanus (B) należy traktować z podejrzliwością, a nie przyjmować jako lepsze odczytania.
.
Sekcja 10: „Typy i rodziny tekstów”
Psalm 119:160 Sumą twojego słowa jest prawda, a wszelki wyrok twojej sprawiedliwości trwa na wieki.
White wprowadza koncepcję typów tekstów jako „grupy rękopisów, które mają wspólne odczyty lub cechy” (s. 70), identyfikując rodziny
- aleksandryjską,
- zachodnią,
- bizantyjską
- i cezarejską.
Przyznaje, że podziały te są niejasne i czasami kwestionowane, jednak opiera się na nich, aby ująć aleksandryjskie rękopisy — takie jak א (Aleph) i B — jako wcześniejsze i bardziej wiarygodne, podczas gdy bizantyjski przedstawia jako pełniejszy i późniejszy. White pisze:
„Większość dzisiejszych uczonych… uznałaby aleksandryjski za reprezentujący wcześniejszą, a zatem dokładniejszą, formę tekstu niż bizantyjski typ tekstu” (s. 71).
Jednak takie rozumowanie myli priorytet chronologiczny z teologiczną niezawodnością. Bizantyjski typ tekstu, leżący u podstaw Textus Receptus, ma długotrwałe zastosowanie kościelne i spójność doktrynalną, podczas gdy aleksandryjski typ tekstu często pomija kluczowe klauzule i frazy. Wcześniej nie oznacza lepiej, jeśli ignoruje się użycie teologiczne i liturgiczne.
White powołuje się również na teorię „konflacji” (s. 72), sugerując, że tekst bizantyjski łączy czytania z wcześniejszych rodzin.
Jednak ten argument zakłada, że czytania aleksandryjskie są bardziej oryginalne, nie udowadniając tego (tj. błędnie interpretując). W rzeczywistości wcześniejsze przyznanie się White, że skrybowie są bardziej skłonni do pomijania niż dodawania, podważa to. „Pełniejszy” tekst może być po prostu zachowaną formą, a nie sztucznie rozszerzoną.
Aby wyjaśnić, dlaczego typ tekstu bizantyjskiego dominuje wśród rękopisów, White odwołuje się do geografii i języka:
„Jedynym obszarem, który nadal mówił i wykorzystywał grekę… było Bizancjum” (s. 72).
Ten historyczny punkt widzenia jest słuszny, ale wspiera on ideę, że tradycja bizantyjska została opatrznościowo zachowana w kościele. Odrzucenie przez White bizantyjskiej większości z powodu jej późniejszych dat ignoruje fakt, że sama liczba i liturgiczne użycie odzwierciedlają boską ochronę przez kościół, a nie tylko przypadek skryby.
White wyśmiewa obrońców KJV za przekonanie, że bizantyjskie manuskrypty zniszczyły się z powodu nadmiernego używania, podczas gdy aleksandryjskie teksty przetrwały dzięki zaniedbaniu (s. 72-73).
Jednak ta teoria nie jest nierozsądna — często czytane, doktrynalnie poprawne teksty naturalnie ulegały większemu zużyciu, podczas gdy mniej używane kopie przechowywane w suchym klimacie, takim jak w Egipcie, mogłyby przetrwać po prostu dzięki zaniedbaniu. Przetrwanie manuskryptu nie jest dowodem jego wyższości.
White Sugeruje on ponadto, że heretycy, tacy jak Orygenes, mogli nie mieć negatywnego wpływu na aleksandryjskie manuskrypty, ponieważ
„można również znaleźć doskonałe przykłady prawowiernych chrześcijan w rejonie Aleksandrii” (s. 73-74).
To jest odchylenie od tematu. Problem nie dotyczy geografii, ale teologii. Jeśli doktrynalne manipulacje wyjaśniają pominięcia w tekście, to ma znaczenie, kto zajmował się tradycją manuskryptów, a nie tylko gdzie się to działo.
White kończy sekcję stwierdzeniem:
„Różnice między tekstami aleksandryjskimi i bizantyjskimi nie prowadzą do powstania dwóch różnych Nowych Testamentów” (s. 74).
Minimalizuje to rzeczywisty wpływ doktrynalny kluczowych różnic tekstowych. Nie chodzi o to, czy istnieją dwie całkowicie różne Biblie, ale o to, czy jeden tekst konsekwentnie osłabia lub pomija prawdy chrystologiczne, jak to często bywa w przypadku tekstów aleksandryjskich. Odbiór tradycji bizantyjskiej przez Kościół potwierdza jej wierność nie tylko historycznie, ale i teologicznie. White nie zajmuje się tym.
Ostatecznie analiza historyczna White nie ma uzasadnienia teologicznego. Zakłada on, że wcześniejsze rękopisy są bardziej autentyczne, a mniej rękopisów jest bardziej wiarygodnych — jednocześnie odrzucając
- opatrznościowe zachowanie,
- kościelne użycie
- i teologiczną integralność jako nieistotne.
Ale prawdziwe pytanie nie dotyczy jedynie wieku lub rodziny rękopisów, co boskiego zachowania: gdzie Bóg zachował swoje Słowo? Spójne świadectwo tekstu bizantyjskiego w życiu i wierze Kościoła odpowiada na to pytanie bardziej przekonująco niż akademickie spekulacje White.
.
Sekcja 11: „Co masz na myśli mówiąc „pełniejszy”?”
Gal. 3:15 Bracia, mówię po ludzku: Przecież nawet zatwierdzonego testamentu człowieka nikt nie obala ani do niego nic nie dodaje.
W tej sekcji White próbuje wyjaśnić, dlaczego tekst bizantyjski jest „pełniejszy”, argumentując, że jest to spowodowane rozszerzeniem przez skrybów tytułów czci, takich jak „Jezus” na „Pan Jezus Chrystus”. Nazywa to „rozszerzeniem pobożności” (s. 76; por. również s. 72). Aby poprzeć swoją tezę, porównuje odczyty między tekstem aleksandryjskim „Nestle-Aland” a Tekstem Większościowym (MT), wymieniając liczne przykłady, w których „Jezus” staje się „Pan Jezus Chrystus” lub „On” staje się „Jezusem” (s. 75). White wykorzystuje te dane, aby przedstawić argument retoryczny:
„Tylko zwolennicy KJV uważają to za dowód spisku tekstu aleksandryjskiego… Jednak jest to logicznie nie do utrzymania” (s. 76).
Następnie argumentuje, że współczesne tłumaczenia nadal zawierają wiele pełnych tytułów chrystologicznych, więc ich pominięcie w kilku wersetach nie może wskazywać na spisek.
Ale to błędnie przedstawia rzeczywisty problem. Problem nie jest skoordynowanym spiskiem, ale spójnym wzorcem tekstowym — mianowicie tendencją aleksandryjskich rękopisów do używania krótszych, mniej wzniosłych form imion i fraz.
White przypisuje to nieświadomej czci skrybów, stwierdzając:
„Wypływając z pragnienia ochrony świętości Pana Jezusa… ludzie naturalnie rozszerzają tytuły” (s. 76).
Ale to wyjaśnienie zakłada, że takie rozszerzenia są nieautentyczne, gdy w rzeczywistości mogłyby odzwierciedlać oryginalne odczyty zachowane dzięki stałemu kościelnemu użyciu. Argument zakłada, że aleksandryjska zwięzłość jest lepsza, nie podejmując kwestii, czy „pełniejsza” bizantyjska forma może być oryginalna.
Co więcej, jego twierdzenie, że „żadne złowrogie siły” nie działają (s. 76), ignoruje fakt, że nawet dobrze nastawieni skrybowie mogą być dotknięci stronniczością doktrynalną.
- Jeśli niektórzy skrybowie byli skłonni rozszerzać tytuły chrystologiczne z szacunku,
. - To czy inni — zwłaszcza w sceptycznym intelektualnym klimacie Aleksandrii — nie mogliby ich skrócić z pragnienia prostoty lub dopasowania do trendów teologicznych?
White nigdy nie bierze pod uwagę, że aleksandryjscy skrybowie mogliby być mniej nabożni.
White odwołuje się do anegdoty, opowiadając o starszym rozmówcy w swoim programie radiowym, który nalegał na bardziej nabożne tytuły (s. 76). Używa tego jako paraleli, aby wyjaśnić ekspansję skrybów Ale to niewiele dowodzi. Kwestią nie jest to, czy ekspansje mają miejsce — ale czy „krótsze” aleksandryjskie czytania są koniecznie bardziej autentyczne.
Jego obrona tekstu aleksandryjskiego jako zwięzłego, ale „oryginalnego” opiera się na współczesnych założeniach krytycznych, a nie na teologicznym lub historycznym potwierdzeniu. Bizantyjskie czytania, wielokrotnie potwierdzane w publicznym nabożeństwie, katechezie i historii tłumaczeń, reprezentują przyjętą i zachowaną formę Kościoła. Odrzucenie tego jako zwykłego upiększenia przez skrybę oznacza zignorowanie liturgicznego i doktrynalnego świadectwa Kościoła.
.
Sekcja 12: „Ostatnie słowo o tekście Nowego Testamentu”
1 Kor. 1:20 Gdzie jest mądry? Gdzie uczony w Piśmie? Gdzie badacz tego świata? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości tego świata?
White kończy, próbując zdefiniować na nowo doktrynę zachowania w opozycji do wyznaniowego, kościelnego i historycznego poglądu kościoła od wieków. Sugeruje, że dopóki ktoś nie zaakceptuje współczesnego tekstu krytycznego i nie odrzuci stanowiska KJV/TR, nie zrozumie naprawdę kwestii zachowania:
„Zwolennicy KJV Only szybko twierdzą, że ci, którzy nie dołączają do nich w uczynieniu z Biblii Króla Jakuba ostatecznego autorytetu… nie wierzą w 'zachowanie Pism’” (s. 76).
Ale to jest słomiany argument. Doktryna zachowania, wyznawana przez Kościoły Reformowane, nie opiera się na ponownej inspiracji lub opatrznościowym ponownym tłumaczeniu w 1611 r., ale na wiernym, opatrznościowym zachowaniu Słowa Bożego w apografach — kopiach oryginalnych rękopisów — zachowanych w czystości we wszystkich epokach, jak potwierdzają Westminsterskie Wyznanie Wiary i Belgijskie Wyznanie Wiary.
Propozycja White, że zachowanie nastąpiło poprzez niekontrolowaną proliferację tekstów rozproszonych po całym imperium, w połączeniu z tą ideą „uporczywości wariantów” (s. 78) sprowadza się do zaprzeczenia jakemukowiek stabilnemu, zachowanego tekstu dostępnego dla kościoła przez stulecia.
Odrzucając Boga zachowującego swoje Słowo w kościele i dla kościoła, White powierza zadanie identyfikacji Słowa Bożego współczesnym badaczom tekstu, którzy muszą przeszukiwać sprzeczne odczyty, aby zrekonstruować oryginał. Zapewnia nas, że nie jest to daremne, ponieważ „jeden z tych wariantów odczytów jest rzeczywiście oryginałem” (s. 78). Ale to jest tylko prawdopodobieństwo, a nie pewność. Pozostawia kościół w ciągłej zależności od ewoluujących wydań tekstów krytycznych, podważając pewność Pisma Świętego.
Co więcej, porównanie White z uznaniem kanonu jest błędne (s. 77). Kościół otrzymał kanon, ponieważ Duch dał świadectwo natchnionym księgom. Ale tekst autograficzny został również zachowany w kopiach, a nie w nieokreślonym morzu sprzecznych wariantów. To, że papirusy takie jak P66 i P75 w dużej mierze zgadzają się z późniejszymi tekstami bizantyjskimi, jedynie potwierdza tradycyjne stanowisko opatrznościowego zachowania w kościele, a nie sceptyczny rekonstrukcjonizm pana White.
Odrzucając stabilną formę tekstu, taką jak Textus Receptus, White skutecznie odcina kościół od dostępu do ustalonej, zachowanej Biblii, wbrew obietnicom Boga i świadectwu kościoła na przestrzeni dziejów.
.
Sekcja 13: „Excursus: Słowo o najbardziej pierwotnym okresie przekazu Nowego Testamentu”
Psalm 139:17 Jak drogie są dla mnie twoje myśli, Boże! Jak wielka jest ich liczba!
W tej ostatniej sekcji rozdziału pan White odwołuje się do słynnego cytatu Sir Frederica Kenyona, aby zapewnić czytelników, że tekst NT jest zasadniczo tym, co zostało pierwotnie napisane (s. 79).
Jednak prawdziwym problemem nie jest to, czy mamy tekst, który jest ogólnie dokładny, ale czy Kościół miał dostęp do ustalonej, autorytatywnej formy tego tekstu na przestrzeni wieków. Pan White próbuje zająć się tym problemem, argumentując za tym, co nazywa „multifocalnością” (82) — ideą, że ponieważ NT został napisany przez wielu autorów w wielu miejscach dla wielu odbiorców, nie mógł zostać zepsuty.
Ale to nie jest sedno sprawy. Pytanie nie brzmi, czy tekst mógł zostać całkowicie przepisany przez centralny autorytet, ale czy Opatrzność zapewniła, że Kościół zachował czystą formę tego tekstu.
White podkreśla, że wczesna tradycja rękopisów nie wykazuje oznak centralnej kontroli redakcyjnej (s. 83-84). Kontrastuje to z Koranem, który zgodnie z tradycją islamską został ujednolicony przez kalifa Uthmana, który następnie zniszczył konkurencyjne kopie (s. 84 i nast.). Natomiast Wthie celebruje brak takiej kontroli w chrześcijaństwie.
Ale znowu, to pomija kwestię Reformowaną i kościelną: Bóg zachował swoje Słowo w kościele, nie poprzez chaos lub niekontrolowane kopiowanie, ale poprzez kierowany przez Ducha nadzór nad ciałem Chrystusa.
Podczas gdy White słusznie krytykuje radykalny sceptycyzm współczesnych krytyków, takich jak Bart Ehrman (s. 88), przyjmuje ich założenia, opierając zachowanie nie na opatrzności Boga poprzez kościół, ale na przypadku historii i wysiłku współczesnych uczonych, by porównywać strumienie rękopisów. Chwali „upór” wariantów tekstowych i dystrybucję rękopisów jako opatrznościową (s. 87-88), ale zaprzecza, że jakakolwiek forma tekstu — taka jak bizantyjska lub TR — może być uznana za reprezentującą to, co kościół zachował.
Ponadto White kończy sekcję stwierdzeniem, że zwolennicy KJV nie są w stanie bronić wiary przed współczesnymi krytykami:
„King James Onlyism paraliżuje swoich wyznawców apologetycznie” (88).
Jest to bezpodstawne i historycznie wątpliwe. White odwołuje się do własnych debat apologetycznych, ale pomija fakt, że obrona Pisma Świętego zawsze opierała się na mocnym przekonaniu o jego pewności i zachowaniu, a nie na jego płynności. Jego akceptacja niepewności tekstu podważa samo zaufanie, którego rzekomo broni.
Wnioski
Tak w skrócie działa James White-Onlyism. To bezkrytyczne odrzucenie Bożej Opatrzności i Kościoła jako filaru i podpory prawdy. To gloryfikacja ludzkiego, krytycznego umysłu i, co nie bez znaczenia, nowopowstałych metod komputerowej analizy wariantów tekstowych.
Boże chroń nas przed tymi ludźmi.
Na podstawie, źródło
Zobacz w temacie
- Tylko James White, część 3a
- Wiek tekstu bizantyjskiego
. - Zachowasz, ale co?
- Protestanckie stanowisko w sprawie Biblii
- Konfesyjna, przedkrytyczna pozycja względem Pisma
- Natchnienie: tylko oryginalne autografy?
. - Nienaruszalne Pismo, część 1
- Nieomylni profesorowie i omylne Pismo
- Bart Ehrman i jego Biblia
. - Mojżeszowe autorstwo Pięcioksiągu, część 1
- Księga Rodzaju 1: fakt czy „alegoria”?
- Księga Daniela obroniona, część 1
- Obrona Księgi Jeremiasza jako autentycznej i prawdziwej
- Ilu było autorów Księgi Izajasza? część 1
- Kto był autorem 1 i 2 Listu do Tymoteusza? część 1